Z racji braku czasu postanowiłam w większym stopniu korzystać z 'Moich sylabek' prof. Cieszyńskiej.
Nieustannie ćwiczyliśmy sylaby P i M:
Myszka udaje inne zwierzaki, aby zmylić kota. Po-adwentowa dopasowywanka.

Fasolowa dobieranka. Sylabowe ciasteczka.


Po ich opanowaniu (wreszcie!!!!!, na pewno pomogły ćwiczenia szeregowania, sekwencji, analizy wzrokowej i pamięci) przeszliśmy do następnej książeczki z sylabami L i B, gdzie pojawia się też czytanie globalne.
Nie robiłam zdjęć każdego ćwiczenia. Często bawiliśmy się w przerwie między innymi sprawami, więc nie chciałam przerywać skupienia na zrobienie fotki.
Tutaj powtarzamy sylaby z użyciem stworków, które atakowały miśki i za-władały ich głowami (Wiktor nie chce wykonywać drugi raz tego samego ćwiczenia, czyli łączenia mazakiem, dlatego zastosowałam dodatkowe elementy).
Składanie imion dziewczynek, które poznaliśmy w książeczce.
Ostatni etap nauki słów, czyli dopasowanie napisu do przedmiotu. Wcześniej było dopasowywanie obrazka do czytanego przeze mnie napisu.
Tutaj kolejny zestaw wyrazów.
Czytanie imion solenizanta.
Przygotowałam karteczki z kontrolą. Wiktor czyta napis, potem otwiera i sprawdza obrazek.
Wątpliwości pojawiły się tylko przy 'BELE'.


Druga książeczka poszła o wiele szybciej! - 'coś zaskoczyło'.
Obecnie robimy trzecią książeczkę - sylaby F i W, ale Wiktor stracił chęci, więc rzadko ćwiczymy. Po przedszkolu jest zmęczony i rozstrojony, nie ma ochoty na czytanie.