
Przy robieniu tego łańcucha mieliśmy sporo pecha - rozsypał się dwa razy.
Wiktor nawlókł wszystkie ususzone plastry i niestety niefortunny ruch - wszystko spadło.
A tak pracował (dobrze radził sobie z igłą):


Nie chciał nawlekać kolejny raz, więc zrobiłam to ja. I niestety znowu wszystko spadło - przy zaczepianiu go na regale :-/.