Ostatnio więcej czasu poświęcam drugiemu synkowi - z wiadomych względów :-). Ale ponieważ Maluszek dużo śpi, czasem udaje nam się z W. zrobić coś ciekawego.
W. wycinał kry lodowe i przykleił na kartce-ocean. Kry opisałam sylabami, stanowiły one domki pingwinów (wycięte ze starej karty zadań). Najpierw wszystkie płynęły do swoich domów, a potem odwiedzały się. Bawiliśmy się w to kilka razy, co rzadko się zdarza, bo W. należy do dzieci, które nie lubią powtórek.
Szybka zabawa - gdzie jest więcej książek.
W. sam jadł spaghetti!!
Jak widać, segregowanie sztućców nie było dla niego ciekawe, wrzucił wszystkie do jednej przegrody i stwierdził, że zadanie wykonane. Po kilku minutach potrzebowałam czegoś z szuflady i nie mogłam znaleźć, więc ponownie poprosiłam go o ułożenie sztućców. Zrobił to, choć niedokładnie - jedne leżały 'w prawo' inne 'w lewo'.
Nalewanie, przelewanie. To już było, ale W. lubi ten dzbanek i kolorowe kubki. Nalewa wodę i częstuje sokiem/kompotem/koktajlem.
Próbowaliśmy ustalić na jakich kontynentach żyją te zwierzęta. W. interesuje się zwierzętami, więc taka zabawa to dla niego wielka frajda.
Kilka zabaw z sylabami. Pokazywałam mu 3 karty, następnie jedną chowałam, mówił jakiej brakuje. Wskazywał sylabę, o którą proszę. Dopasował karty do obrazków.
Wstęp do czytania globalnego. Na początek 4 wyrazy - członkowie rodziny. Dość szybko je zapamiętał. Największy ubaw mieliśmy przy rysowaniu naszych podobizn (na różowych kartkach). Ja mam mega duże usta, a Tata kanciastą głowę :-).
Któregoś dnia W. próbował obciąć sobie paznokieć dużymi nożyczkami. Szybko zaproponowałam mu coś innego. Odrysowaliśmy jego dłoń, narysowaliśmy długie paznokcie, a jego zadaniem było ich obcięcie. Potem to samo zrobił z moją dłonią.
Zaproponowałam mu zrobienie żonkili. Niestety malowanie elementów z opakowania po jajkach brudziło palce i W. nie chciał kontynuować. Dlatego sama pomalowałam płatki kwiatów, a jego poprosiłam o pomalowanie liści - zrobił to dość dobrze.
Kiedy skończyliśmy z żonkilami, poprosił o dodatkowe kolory - niebieski i czarny i zajął się ich mieszaniem. Nadal bardzo lubi mieszać kolory i sprawdzać co wyjdzie. Powinnam przygotować więcej tego typu zabaw.
Zapomniana kolorowanka i naklejki z motorami - które cieszą się ostatnio większym zainteresowaniem W. Ponieważ nie było miejsc do naklejania, zrobiliśmy książeczkę. Na każdej stronie W. naklejał 1 naklejkę, a potem szukaliśmy w kolorowance nazwy danego motocykla. Postanowił pomalować jeden z motorów na wzór naklejki - jak widać dobrze mu poszło. Chwalił się, że bardzo się starał.
Któregoś dnia analizowaliśmy mapy, które zbiera z wizyt w Zoo. Zafascynował go temat zwierząt zagrożonych. Mówiliśmy, co to znaczy, że gatunek jest zagrożony, porównywaliśmy zwierzaki z różnych ogrodów, wspominaliśmy wizyty.
W. podzielił figurki dinozaurów na grupy: rogate, teropody, stegozaury, ankylozaury, zauropody i smoki. Potem sprawdzał, która grupa jest najliczniejsza.
a ja myślałam, że on lubi powtórki w zabawie?:P
OdpowiedzUsuńŻonkile wyszły Wam super:)
Jeszcze go naucz piłować paznokcie, bo trochę kanciaste;)
Swoje udawane zabawy lubi powtarzać. A kiedy proponuje mu zabawę z przygotowanymi przeze mnie materiałami, mówi, że już to robił i nie chce więcej.
UsuńChociaż czasem udaje mi się go przekonać.
Żonkile genialne:D Może nawet sobie z Gabryńką takie sprawimy:)
OdpowiedzUsuńI pingwinki na krze super:) Bardzo fajny pomysł:)
Pozdrawiam
Ania
Dziękuję :-)
UsuńO jaaaa ile zbaw. Duzo pomysłów!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny motocykl :)
I jedzenie spaghetti bez żadnych nerwów - wow! A gdzie sos? :P
Ha ha :P to był sos śmietanowy z tuńczykiem, więc nie widać :P
UsuńI tak, obyło się bez nerwów, po prostu wziął widelec i zaczął jeść :-)
A rzeczywiście na powiększeniu widać sosik :P. W. robi naprawdę duże postępy!
UsuńFajne ujęcie z tym makaronem, można zrobić gifa;)
OdpowiedzUsuńpiękne żonkile!! jak kartka ze sklepu :))
jestem pod wrażeniem motocykla:D
ps. piękny portret Mamusiu... haha;)
aga